Bo nie zżarli go wczoraj na drugie
śniadanie
Jego braci już rankiem utopili w zupie
Tylko jego jednego mieli prosto w dupie
Leży lecz się nie żali , wcale nie jest
smutny
Wcale się nie uskarża na swój los okrutny
Wie , że zemsta sroga dosięgnie
zuchwalca
Co go ściął i roztrzaskał o pień , jak
padalca
Minął wieczór i ranek , nasz grzyb
pewnie zgnije
Ale jego legenda w pełnej krasie ożyje
Myśli o zżartych braciach są nader
kojące
Cała jego rodzinka to grzyby trujące
...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz